Czwarta Niedziela zwykła (rok A)

Każdy człowiek pragnie szczęścia. To pragnienie jest chyba największą siłą, która motywuje działanie człowieka. Pragnienie szczęścia jest tak naturalne i tak mocne, ponieważ człowiek został stworzony w tym celu, aby być szczęśliwym.

Jednak wydaje się, że większość ludzi wcale nie zastanawia się nad tym, czym jest szczęście właściwe człowiekowi. Z tego powodu w praktyce wielu ludzi dąży do zdobycia tego, co w swoim życiu doświadczyli, jako miłe, przyjemne, co było dla nich źródłem satysfakcji, radości, co dawało im poczucie szczęścia.

Kiedy w życiu codziennym odczuwamy radość i doświadczamy poczucie szczęścia?

Chyba najczęściej wtedy, kiedy zdobędziemy coś, co pragnęliśmy. Może to być jakaś rzecz materialna lub niematerialna. Człowiek odczuwa także radość i poczucie satysfakcji, kiedy osiągnie jakiś sukces, kiedy zrealizuje swój plan, kiedy osiągnie zaplanowany cel. Człowiek odczuwa jeszcze większą i głębszą radość, kiedy pomaga innym ludziom, kiedy czyni dla innych coś dobrego.

Doświadczanie szczęścia poprzez zdobycie jakiejś rzeczy, zrealizowania swojego planu, czy też pomocy drugiej osobie, nie jest złe, ale nie jest w stanie zaspokoić pragnienia serca człowieka, i konsekwentnie, nie jest w stanie dać człowiekowi pełnego szczęścia. Człowiek został stworzony do jedności z Bogiem i tylko ta jedność może w pełni zaspokoić najgłębsze pragnienia serca człowieka, tylko ta jedność jest dla człowieka stanem pełnej szczęśliwości. Pomimo tego, że miłosne zjednoczenie z Bogiem, jest celem istnienia człowieka i jego najpełniejszym szczęściem, z jego osiągnięciem wiążą się pewne problemy.

Przede wszystkim zjednoczenie z Bogiem, nie jest naszym codziennym doświadczeniem, dlatego też nikt z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie, co to znaczy być zjednoczonym z Bogiem, a tym samym nie jest w stanie pragnąć tego tak, jak pragnie rzeczy, które doświadczył jako źródło radości i poczucia szczęścia.

Inny problem związany ze szczęściem, jakim jest miłosne zjednoczenie z Bogiem, wynika z tego, że sposób jego osiągnięcia całkowicie różni się od sposobów osiągnięcia poczucia szczęścia, które znamy z codziennego życia. Aby zwiększyć poczucie szczęścia, które doświadczamy w codziennym życiu, musimy w większym stopniu zaspokoić własne pragnienia, musimy zdobyć więcej rzeczy, więcej sukcesu, pomagać większej ilości ludzi. Jednak, aby kroczy w kierunku szczęścia, którym jest zjednoczenie z Bogiem to, zamiast zdobywania nowych rzeczy, musimy ofiarować te, które już mamy, zamiast realizować swoją wolę, musimy z niej rezygnować i dostosowywać ją do woli Boga, czyli starać się zaspakajać pragnienia Boga, a nie swoje. Takie postępowanie jest konieczne, ponieważ miłosna jedność dwóch osób jest owocem wzajemnego i dobrowolnego ofiarowania się tych osób.

Gdyby Bóg nie umiłował człowieka pierwszy i nie ofiarował się człowiekowi, człowiek nie byłby w stanie żadnym swoim wysiłkiem osiągnąć zjednoczenia z Bogiem. Na szczęście Bóg już ofiarował się człowiekowi, i wszystko, co musimy uczynić, aby osiągnąć jedność z Bogiem, a tym samym, aby osiągnąć stan doskonałej szczęśliwości, to ofiarować siebie Bogu. W rzeczywistości, nasz wysiłek życia zgodnego z nauką Jezusa, czyli wysiłek w celu rezygnacji z realizacji własnej woli i realizacji woli Boga, jest sposobem ofiarowania siebie Bogu.

Ponieważ jednoczenie własnej woli z wolą Boga polega na rezygnacji z własnej woli, procesowi temu towarzyszy cierpienie. Dlatego też człowiek, który kroczy ku jedności z Bogiem, wcale nie odczuwa, że kroczy ku pełni szczęścia, a raczej ma wrażenie, że powoli umiera. Właśnie z tego powodu, drogą ku jedności z Bogiem mogą kroczyć jedynie ludzie, którzy ufają Bogu, bardziej niż swoim żądzą, którzy bardziej pragną żyć z Bogiem niż osiągnąć szczęście, czyli ludzie, którzy naprawdę kochają Boga. Właśnie o takich ludziach Jezus mówi w Ośmiu Błogosławieństwach. Te osiem błogosławieństw to jakby osiem cech drogi miłości, drogi do jedności z Bogiem i tym samym drogi do stanu pełnej szczęśliwości.

Tę drogę do jedności z Bogiem Jezusa doskonale ukazał swoim własnym życiem. Jezus mówił o sobie, że nie przyszedł po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę tego, który Go posłał. Powiedział także, że nie przyszedł po to, aby Mu służono, ale po to, aby służyć. Zgodnie z tymi słowami, Jezus nie usiłował zdobyć szczęścia dla siebie, ale starał się obdarzyć szczęściem innych ludzi. Z całą pewnością w swoim życiu Jezus doświadczał wiele radości, ale życiu temu towarzyszyły także liczne cierpienia. Niezależnie od tego, czy doświadczał radość, czy cierpienie, Jezus wiernie kroczył drogą miłości. Ostatecznie dla dobra człowieka Jezus oddał swoje życie i dopełnił swojej ofiary. Dzięki temu, życie Jezusa nie zakończyło się na krzyżu. Jezus zmartwychwstał i został przyjęty do miłosnej jedności z Bogiem Ojcem.

Módlmy się o to, abyśmy w pełni zaufali Jezusowi i poprzez wierne kroczenie za Nim, stopniowo ofiarowywali siebie Bogu i przygotowali się na przyjęcie pełni szczęścia, które Bóg Ojciec przygotował dla każdego z nas.