Czwarta Niedziela Adwentu

W Japonii istnieje powiedzenie „Shippai wa seiko no moto”,  czyli „niepowodzenie jest podstawą sukcesu”. W wielu innych miejscach świata podobne przekonanie wyrażane jest powiedzeniem, „Historia jest nauczycielką życia”

Z całą pewnością wielu ludzi wykorzystuje własne błędy, niepowodzenia, czy też ogólnie, własne doświadczenia do uczenia się nowych umiejętności, korygowania swojego myślenia oraz działania. Jednak, czy można to samo powiedzieć o całej ludzkości? Osobiście jestem przekonany, że niestety nie.

Fakt, że ludzkość jako całość nie zawsze uczy się z własnego doświadczenia, możemy  stwierdzić, kiedy na przykład pomyślimy o ciągle prowadzonych przez ludzi wojnach. Pomimo wielokrotnie powtarzanego doświadczenie, że w ostatecznym rozrachunku wojna powoduje olbrzymie zniszczenia i straty zarówno po stronie ofiary jak i agresora, a także powoduje cierpienia wszystkich ludzi, których ta wojna dotyka, ciągle pojawiają się ludzie, którzy są przekonani, że im się uda i wywołana przez nich wojna przyniesie im same zyski.

Podobnie jest ze stosunkiem człowieka do Boga. Kiedy człowiek doświadcza jakichś nieszczęść, swojego ograniczenia, swojej małości wobec natury, niemożliwości osiągnięcia szczęścia o własnych siłach, zwraca się do Boga poprzez modlitwy, ofiary, rytuały i usiłuje w ten sposób uzyskać Jego pomoc. Jednak, gdy się wzbogaci, a szczególnie, gdy zdobędzie jakąś nową umiejętność lub wiedzę i nabierze przekonanie, że teraz sam jest w stanie rozwiązać swoje problemy i zdobyć szczęście, odchodzi od Boga. Odejście człowieka od Boga, powoduje jego upadek i ponowne doświadczanie różnorodnych nieszczęść. Pomimo takiego doświadczenia człowieka, jego postawa wobec Boga ciągle ulega wpływowi nieustannie zmieniającym się warunkom życia, przekonaniom oraz uczuciom człowieka.

Na szczęście dla człowieka, postawa Boga wobec niego nie ulega zmianie. Bóg ciągle nas kocha i ciągle pragnie obdarzyć nas szczęściem. Zgodnie z usłyszanymi przed chwilą słowami Pisma Świętego, Bóg nie pragnie od nas żadnych ofiar, ani też żadnych darów. Pragnie jedynie, abyśmy przyjęli Jego miłość oraz Jego samego i mieli udział w Jego życiu, ponieważ tylko wtedy człowiek może być naprawdę szczęśliwy.

Już za kilka dni będziemy świętować Boże Narodzenie. Święta te są pamiątką najważniejszego wydarzenia w historii ludzkości, czyli pamiątką wcielenia Syna Bożego. O tej niepojętej tajemnicy Jan Ewangelista napisał: „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.

W Jezusie Chrystusie Bóg stał się człowiekiem, aby umożliwić nam ukochanie Boga. Teraz, aby kochać niepojętego Boga, wystarczy kochać najwspanialszego człowieka, jakim jest Jezusa Chrystusa. Związanie się z Jezusem więzami miłości, jest związaniem się tymi więzami z nieogarnionym Bogiem, jest uczestnictwem w Jego życiu.

Słowa, które Maryja wypowiedziała w odpowiedzi na usłyszane od anioła wezwanie Boga: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”, ukazują nam sposób, w jaki możemy przyjąć Jezusa. Aby przyjąć Jezusa, musimy zaprosić Go do swojego życia. Zaproszenie to polega na wyrażeniu zgody na Jego obecność i działanie w naszym życiu. Wyrażenie tej zgody nie polega na samym wypowiedzeniu samych słów, ale przede wszystkim na ciągłym wysiłku życia zgodnego z Jego nauką, oraz przykładem Jego życia. Poprzez takie postępowanie nie tylko przyjmiemy Jezusa do swojego życia, ale także stopniowo będziemy ofiarowywali siebie Jezusowi. Z tego powodu, nasze zjednoczenie z Jezusem będzie się ciągle pogłębiało.

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam także to, jak zmieni się życie człowieka, kiedy przyjmie on Jezusa Chrystusa. Wprawdzie także po przyjęcie Jezusa Maryja robiła to samo, co robiła wcześniej, czyli zajmowała się pracami domowymi, pomagał innym ludziom to, jednak owoce tej działalności były całkowicie inne. Tę zmianę, pięknie ukazuje scena spotkania Maryi z Elżbietą. Maryja pozdrowiła Elżbietę tak samo, jak czyniła to już wielokrotnie, jednak tym razem skutek tego pozdrowienia był całkowicie odmienny. Kiedy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, została napełniona Duchem Świętym, napełniona radością i pokojem  samego Boga.

Człowiek, który przyjmie Jezusa, niekoniecznie będzie musiał robić coś nadzwyczajnego. Najprawdopodobniej, podobnie jak Maryja, będzie kontynuował robienie tego, co robił do tej pory. Jednak, jeśli te zwykłe zajęcia będzie spełniał w łączności z Jezusem, to ich owoc będzie zaskakujący. Wtedy, sam Jezus będzie działał, zarówno w tym człowieku, jak i poprzez niego i będzie dokonywał wielkich dzieł.

Módlmy się o to, aby świętowanie pamiątki narodzenia Jezusa Chrystusa, pomogło wielu ludziom poznać miłość Boga, który w Jezusie stał się człowiekiem i ofiarował siebie samego każdemu człowiekowi.

Módlmy się także o to, aby jak najwięcej ludzi przyjęło Jezusa Chrystusa i poprzez życie zgodne z Jego nauką oraz przykładem, pogłębiali swoją jedności z Bogiem, oraz objawiali światu Jego miłość.